Jak zawsze- Zygmunt Miłoszewski [PREMIEROWO]
Czy choć raz w życiu marzyło Ci się, by cofnąć się w czasie, ale zachowując tę wiedzę i doświadczenie, które masz obecnie? Czy próbowałbyś coś zmienić?
Taką możliwość dostają Grażyna i Ludwik. Jak co roku, trzymając się osobistej tradycji, świętują rocznicę swego pierwszego intymnego zbliżenia. Zawsze tak samo. Aż do 2013r. Bo tym razem, na drugi dzień oboje budzą się w młodszych o pięćdziesiąt lat ciałach, w nieznanym mieszkaniu. Bez komputerów czy telefonów z dostępem do Internetu, bez aut z pasami bezpieczeństwa, ale za to w Polsce innej niż ta, którą znali w 1963 roku. W Polsce, która zdecydowanie jest jakąś dziwną alternatywną rzeczywistością, bo tu najwyraźniej kwitnie w najlepsze polsko-francuska przyjaźń. Jak para „staruszków” odnajdzie się w takim świecie?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Miłoszewskiego, co mnie nie dziwi, bo (jak się dowiedziałam) autor pisał dotąd kryminały, których nie czytam. Ale po upewnieniu się, że Jak zawsze jest czymś zupełnie innym, wzięłam książkę z ciekawością. Ogromnie zainteresował mnie wątek skoku w czasie i co z tego wyniknie. Jak twórca kryminałów poradził sobie z zupełnie innym gatunkiem?
Historię poznajemy z dwóch perspektyw: jej i jego. Pisarz bezbłędnie wykreował naturę kobiecą i męską z typowym dla nich myśleniem, ich wadami i zaletami oraz odpowiednimi reakcjami zależnie od sytuacji. Nie sposób się nie śmiać lub chwytać za głowę, tym bardziej, że opatrzył to wszystko genialnym humorem. Wspaniale opisał przekomarzania pary staruszków, którzy potrafią żartować ze swoich wad, starości czy związanych z nią przypadłości. Padłam już na początku, gdy starsza pani doskonale świadoma jakości swych wdzięków, poszła do sklepu z bielizną kupić coś, czym mogłaby oczarować męża w trakcie kolejnej rocznicy, a w tym czasie ten kombinował jak tu „stanąć na wysokości zadania” w ten wyjątkowy wieczór!
Książka pełna miłości niedoskonałej, która dodaje jej cudownie ciepłej otoczki. Nie brakuje też erotycznych elementów, ale wszystko prowadzone w takim guście i smaku, że nie sposób się przy nich nie śmiać i nie sposób ich nie lubić. Grażynę po prostu uwielbiam! Ludwika ciut mniej, ale jako kobieta, tę właśnie kobietę rozumiem i nawet mogę się z nią w jakiś sposób utożsamić.
Ale co ja poradzę, że oprócz tej rozsądnej kobiety, mieszkała we mnie wiecznie wkurwiona, emocjonalna i gotowa do awantury Polka? (str. 376)
Zupełnie nie spodziewałam się łez. Były dwa takie momenty, przy których nie wytrzymałam, wzruszenie chwyciło za gardło i się rozkleiłam. Za jeden z nich szczególnie autorowi dziękuję, bo gdy nadszedł zrozumiałam, że właśnie tego mi brakowało (niestety trudno to wytłumaczyć bez spojlerowania).
Książkę czytałam dość długo, powoli i w skupieniu, ale oderwać się od niej niezwykle trudno. Dowodem na to może być przypalona zupa, bo zatopiona w lekturze, zapomniałam zupełnie o garnku na gazie. Znacie syndrom: „jeszcze tylko jednej strony”? No właśnie.
Przy okazji powieść brutalnie uświadomiła mi jedno: jak niewiele wiem na temat historii Polski z ostatnich sześćdziesięciu lat. Na szczęście autor zgrabnie kierował dialogami czy rozważaniami bohaterów tak, by wszystko było w miarę jasne i zrozumiałe. Swoją alternatywną rzeczywistość zgrabnie wyjaśniał, wprowadzał nowe ciekawostki powoli i z wyczuciem, by czytelnik zdążył ochłonąć po jednym i dopiero dostał kolejną informację do przetrawienia.
To była podróż w czasie nie tylko dla bohaterów, ale również dla mnie. Udało mi się poczuć klimat lat 60., choć z racji mojego wieku nie znam ich z doświadczenia. Jestem pewna, że wiele osób odnajdzie w powieści własne wspomnienia. Nawet mimo tego, że autor trochę namieszał w opisanej przez siebie historii naszego kraju.
Niestety nie przypadło mi do gustu zaproponowane przez autora zakończenie. Spotkało mnie tu lekkie rozczarowanie, zwłaszcza w kwestii głównych bohaterów. Znów uroniłam łzę, ale z drugiej strony żal mi było, że ta historia się już kończy i czas ich pożegnać. I okładka. Wydaje mi się, że ktoś chciał tu postawić na jak najprostszy przekaz, ale jak dla mnie jest jakaś taka zbyt prosta i po prostu mi sie nie podoba:( Z pewnością nie przykułaby mojej uwagi na półce w księgarni. A szkoda, bo sama powieść jest przecież świetna.
Wachlarz emocji, jakimi mnie pisarz poczęstował, nietypowa historia Polski, element fantastyczny i bardzo dobrze wykreowani bohaterowie rewelacyjnie wprowadzeni w ten dziwny świat sprawiły, że czas spędzony przy tej książce był tego wart. Polecam 🙂
PREMIERA: 08.11.2017r.
Tytuł: Jak zawsze
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: W.A.B.
Kategoria: literatura polska, komedia
Moja ocena : 9,9/10
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Skojarzyło mi się to wszystko z filmem „Ile wazy kon Trojański”, swoją drogą bardzo dobry 😉
Nie oglądałam, ale jeśli jest podobny motyw, a do tego film bardzo dobry, to muszę się za nim rozejrzeć 🙂 Dzięki za polecenie!
I widzisz i właśnie ta okładka skutecznie mnie zniechęca – jest jakaś taka prostacka dla mnie -ale to może moje subiektywne odczucie i nic ponadto… W każdym bądź razie sam pomysł na książkę jest rzeczywiście ciekawy i cieszę się, że mimo niezbyt fajnego zakończenia przyjemnie Ci się tę pozycję czytało ?
Pozdrawiam, <a href="https://shevvolf.blogspot.com/">she__vvolf ??</a>
Niestety okładka odstrasza, dlatego zachęcam do lektury książki bez oglądania okładki 😀 Powieść warta jest czasu, jaki na nią trzeba poświęcić, a okładkę można zawsze przykryć jakimś ładnym etui 😉 Zupełnie nie w mój gust taka grafika.. 🙁
Gdybym miala mo zliwość cofnąć się w czasie pewnie bym to zrobiła. Są błędy, złe decyzje, zły czas, których chciałoby się pozbyć. Pytanie, czy bylibysmy wtedy tu gdzie jestesmy?
I własnie to mnie przeraża: chętnie bym zmieniła to i owo, ale to na pewno nie zaprowadziłoby mnie tu, gdzie jestem teraz. No i co w takim przypadku? Ciężki orzech…
W zeszły weekend przypadkowo oglądałam wywiad z Miłoszewskim na jakimś kanale w tv, gdzie mówił właśnie o tej książce. Już wtedy zapragnęłam ją przeczytać, teraz już wiem na pewno, że należy to uczynić 😀
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read