Obciach czy duma? Refleksyjnie o molach i nie-molach
Dzisiaj taka refleksja… trochę z przymrużeniem oka, trochę z sympatią dla czytających i trochę dla tych nieczytających.
W życiu często spotykałam ludzi, którzy na książki patrzyli jak na zło niekonieczne, a czytających mieli za obłąkanych. Czy to w podstawówce, w gimnazjum czy nawet w szkole średniej, jak przyznawałam się z dumą (a wstydzić się tego nigdy nie będę!), że uwielbiam czytać, rówieśnicy odsuwali się niczym od roznoszącej zarazki.
Żyłam długo w poczuciu, że czytanie: jest rzadkim zjawiskiem, wychodzi z mody, jest obciachowe, to nuda totalna, itd. (niepotrzebne skreślić, lub dopisać własną opinię). Aż zaczęłam prowadzić ten blog i wkroczyłam do świata oficjalnie czytających, głównie w grupach na FB.
I wiecie co? Guzik prawda! Ludzie naprawdę lubią książki i czytają. Przyznają się otwarcie do tego i nie mają problemów. Nawet poza Internetem jakoś dziwnie takie ‘osobniki’ występują (kosmici czy jak?)
Wpadam ostatnio na recepcję do hotelu, znajoma uśmiecha się na mój widok. A ja z książką w dłoni (zawsze biorę awaryjnie, jakbym musiała gdzieś dłużej czekać. Dla nieświadomych: czytanie przyśpiesza upływ czasu we wszelkiego typu poczekalniach!). Kładę książkę na ladzie, skłonna pytać o zdrowie, a ta urocza osóbka zachłannym wzrokiem ogarnia mój tomik i pyta: Co czytasz?! Jak już pozbierałam ząbki z podłogi, a pierwszy szok minął, podałam tytuł. I zdziwiona zagaduję: lubisz czytać? I tak zaczęła się nasza długa i refleksyjna dyskusja na temat lektur.
Są też znajomi, którzy na pytanie o książki reagują najpierw uśmiechem, a potem z lekkim wstydem przyznają, że raczej nie czytają. I z takimi rozmawiam o filmach. Albo pogodzie. Albo o guziku z pętelką. I też jest fajnie! Ale jak ktoś robi minę, niczym po konsumpcji niestrawnego sosu na wieść o mojej miłości do książek- odwracam się na pięcie. Albo odwdzięczam: jako to? Nic nie czytasz? W ogóle? A to tak można? I moja mina jakbym właśnie zjadła wątróbkę.. 😉
Wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisu pixabay.com
Wiesz, czytam od zawsze. Czyta też mój mąż. A teraz czyta moja 7-letnia córka. Jako jedyna w klasie czyta płynnie, czyta dla przyjemności i nie rozstaje się z książkami. I dla mnie to tak normalne, jak oddychanie. Ale osoby, które nigdy nie zostały nauczone czytania dla przyjemności nie są w stanie zrozumieć, o co nam chodzi, gdzie tu frajda i po co marnować czas 😉
Więc doskonale rozumiesz mnie 🙂 Dlaczego tak chętnie marnuję czas, a nawet i pieniądze(!), bo przecież księgarnie nie rozdają książek za ładny uśmiech… Ale masz rację: ja też zostałam tego nauczona we wczesnych latach dzieciństwa. Swoje dzieci też nauczę. A co! Niech będą nierozumiane przez pewną część społeczeństwa 😀 Gratuluję takiej córeczki! I tego, że w wieku 7 lat czyta płynnie. Musisz być z niej dumna 🙂 A jak mała ma na imię?
Czytanie jest coraz to tańsze, ostatnio nawet opublikowałam na blogu artykuł o miejscach gdzie kupować tanie książki, a planuje jeszcze wstawić post o tanich ebookach.
A ja myslę, że wszyscy czytają, chociaż pewno większośc już nie papierowe wersje ksiażek a ebooki na przykład. JA czytam DUŻO. BARDZO Dużo nawet, bez dwóch zdań mogę powiedzieć, że jestem molem książkowym, i jestem z tego dumna 🙂
Dziękuję za komentarz! Niestety znam takich, którzy NAPRAWDĘ nie czytają. To nie tak, że nic, bo przecież gazety, artykuły w necie czy choćby program tv. Ale książkę w dłoni trzyma jak poproszę o potrzymanie, bo akurat niosę dużo rzeczy… Brawo! Bądź z tego dumna, bo czytanie jest cudowne:)
Jest taki fanpage na Fejsie, którego jestem fanką od założenia chyba, nazywa się “nie czytasz – nie idę z Tobą do łóżka!”. I to swięta prawda – prawdziwi sexy gentlemani zawsze czytają. 🙂 Mam wrażenie, że tylko ludzie bardzo wyizolowani społecznie nie czytają. Jeśli ktoś jest rozwinięty, to logiczne – czyta. I nie ma czegoś takiego, że zasłania się ‘brakiem czasu’. Brak czasu w czytaniu zwyczajnie NIE ISTNIEJE! 🙂
ps. wpisywanie setny raz swoich danych do komenta staje się powoli wkurzające 😛
Wydaje mi się, że brak czasu to po prostu źle zorganizowany czas. Ale może ktoś faktycznie ma za dużo wszystkiego i zwyczajnie brak mu czasu? Dziś w kolejce do lekarza rano czytałam książkę. Pielęgniarka przyszła dać ankietę do wypełnienia, skoro i tak czekam i się zdziwiła: o, a Pani czyta? Hm, a może Pani mi wypełni jednak ankietę? No i wypełniłam. A potem znów czytałam 😉 A ten fanpage znam, chyba też go nawet polubiłam 🙂
Mam tak samo. Ciężko mi się czasami rozmawia z przyjaciółmi, którzy nie rozumieją mojej pasji do czytania. Pytają się: Co robiłaś w weekend, jakaś imprezka albo wyjazd? A ja odpowiadam, że czytałam cały dzień książkę, poszłam na spacer a potem znowu czytałam całą noc. Oczywiście znajomi robią dobrą minę do złej gry. Nie zapytają, co czytałam. Tylko ich pytaniem jest: Chciało Ci się? Bo mi by się nie chciało. No, ale co zrobić. Jak zachęcam kogoś do tego pięknego “narkotyku” to notorycznie słyszę wymówki o braku czasu. Cieszę się, jednak, że tak jak Ty, znalazłam przyjaciół książkowych na fb, z którymi dzielę swoją pasję 🙂
Pozdrawiam,
http://www.kate-with-books.blogspot.com
Gdy tymczasem odpowiedź na pytanie: chciało Ci się? Jest prosta. Gdyby Ci się nie chciało, to byś tego nie robiła. W zasadzie chyba przestaję rozumieć sens tego pytania… Czy chciało Ci się umyć okna? Albo odkurzyć mieszkanie? Takie pytania w pełni rozumiem 😉 Pozdrawiam również!
Czytam odkąd nauczyłam się literek. Wychowałam się w właściwie w naszej publicznej, wiejskiej bibliotece. Pasją zaraziła mnie starsza siostra, bo rodzice w ogóle nie czytali książek. Obecnie jeśli wiem, że będę gdzieś czekać to zabieram czytnik, bo zakochałam się w kindlu jeśli chodzi o wygodę czytania a ebooków jest bardzo dużo, więc nie chodzę z książką 🙂
Moje dzieci widzą jak czytam ja, czyta mój mąż. Obecnie tak dużo czytają, że muszę pilnować by odrabiały lekcje. Nigdy nie mieliśmy tv i nie brakuje nam tego. Nie jesteśmy kosmitami 😉
Uwielbiam czytać i póki sama jakoś baaardzo się nie wciągnęłam i nie dołączyłam do kilku grup książkowych nie zdawałam sobie sprawę ilu ludzi czyta. Nie wiem na kogo trafiają ci pożal się Boże dziennikarze, którzy stwierdzają, że w Polsce czyta z 1% obywateli. Wystarczy wejść na Facebooka i już widać wszystko.
Świetny post!
Mi też dopiero grupy na Facebooku uświadomiły, ile osób kocha książki. Niestety mimo to procent nieczytających wciąż jest za duży. Dziękuję za wizytę i komentarz 🙂
Nie jest tak źle, ostatnio jak jechałam pociągiem to na 8 osób 3 czytały książki 🙂
To akurat dobra wiadomość 🙂 Choć jak niestety nie mogę tego samego powiedzieć, bo gdy parę dni temu siedziałam w poczekalni u ginekologa (gdzie zawsze są godzinne opóźnienia i każda stała pacjentka o tym wie), z książką siedziałam tylko ja. Ale moją książkę czytałyśmy we dwie: ja i dziewczyna obok, ukradkiem zerkająca mi w kartki powieści 😉 Więc jak piszesz: nie jest tak źle 😉