Dwadzieścia minut do szczęścia- Katarzyna Mak
Michalina zostawia swojego chłopaka w mieszkaniu odziedziczonym po babci i chwilowo przeprowadza się na gospodarstwo rolne.
Ta praktyka jest dla niej kliczem do uzyskania dyplomu. Niestety już od pierwszego dnia wszystko idzie jakoś tak źle i na opak. Nie do końca jest też przekonana, że polubi swojego szefa, którego na dzień dobry obdarzyła niezbyt przychylnym epitetem „dupek”. Dziewczyna jeszcze nie wie, jak bardzo na jej życie wpłynie pobyt w tym miejscu.
Książka miała w sobie coś takiego, że wyrwałam ją bez kolejki, w trakcie lektury innej i czułam, że tego mi ostatnio brakowało. Nawet nie do końca wiedziałam o czym będę czytać, bo nie zajrzałam wcześniej do opisu na okładce.
Na pewno nie polecam czytać tej powieści tuż przed snem, bo po prostu nie sposób się od niej oderwać. A później wstaje człowiek niewyspany. Ja przeczytałam jednym tchem, cały czas ciekawa, co będzie dalej i trzymałam kciuki za bohaterkę, by się wreszcie ogarnęła.
Naturalne dialogi i przyjemny, lekki styl autorki dodatkowo zachecają do tego tytułu. Nie zabrakło też pikantniejszych scen. Pomarudzę jedynie w kwestii tempa, bo jak dla mnie, zdecydowanie za szybko wszystko się między bohaterami rozkręca.
Zachowanie Michaliny mnie oszałamiało. Choć jest ona 24-letnią studentką, miałam wrażenie, że czytam o nastolatce. Tego wrażenia nie pozbyłam się aż do końca. Często zachowuje się irracjonalnie, a najlepsze, że jest tego doskonale świadoma. Dziwne jest też dla mnie jej myślenie, że nie wie o swojej przeszłości praktycznie nic, bo z szacunku do babci nie pytała (Czy zadawanie pytań to oznaka braku szacunku?). Plusem jest tu natomiast odkrywanie tej tajemnicy wprost na naszych oczach.
Mikołaj to uroczy facet pełen tych cech charakteru, jakie powinien posiadać facet prawie idealny. Niestety od samego początku nie rozumiem jego zachowania (tak samo zresztą jak bohaterka) i nie wiem co nim kieruje. Niby jest go dużo, ale czuję niedosyt. Kilka pytań odnośnie tej postaci pozostało bez odpowiedzi i z tym chyba muszę się pogodzić.
Na zakończenie dodam, że w tej zwyczajnej powieści o szukaniu szczęścia jest całkiem niezła kropla magii i ta kropla dodaje książce uroku. W mój romantyczny gust trafiła, a jeśli złapiecie ochotę na cudownie ciepłą, pozytywną i pełną energii opowieść o kopciuszku, polecam Dwadzieścia minut do szczęścia. Zgubionego w biegu pantofelka nie będzie, ale tego braku nie odczujecie ?
PREMIERA: 20.11.2017r.
Tytuł: Dwadzieścia minut do szczęścia
Autor: Katarzyna Maj
Ilość stron: 192
Cena okładkowa: 24zł
Wydawnictwo: Novae Res
Kategoria: romans, obyczajowa
Moja ocena : 7/10
Niedługo się zabuieram za ten tył, mam nadzieję, że i mi się spodoba. 😉
Zapatrrzona w książki
To był dobry debiut. Cieszę się, że nawet Ci się podobała 🙂
Tak, fajna, wciągająca książka, w sumie idealna na jeden wieczór 🙂
Bardzo podoba mi się okładka 🙂 to chyba za sprawą konia 😀 jednak nie wiem czy ta książka byłaby dobra dla mnie. Połączenie książki i tego widoku to po prostu obłęd 🙂 BAJER 😀
Dzięki 😀 Jak Cię znam, to chyba akurat ta książka nie byłaby dobra dla Ciebie. W Twój gust po prostu nie trafi. Chociaż, kto wie… 😉 Ja nie planuję już kontynuacji czytać, bo dla mnie ta część skończyła się bardzo fajnie, a w drugiej cześci czytałam w zapowiedziach parę takich rzeczy, które mi się raczej nie spodobają. Więc cieszę się tym tytułem, fajnie, że go przeczytałam,mam na półce i tak jest ok 🙂 A okładka też mi się podoba <3 !