Barwy miłości: Zatracenie- Kathryn Taylor

Zatracenie to stan, który świetnie oddaje nie tylko uczucia Sophie, ale też moje, jako czytelniczki.

Idealny: cudownie zbudowany, szczupły o zmysłowych oczach i piekielnie uroczym obyciu. W dodatku inteligentny i tajemniczy. Czy jest sens dziwić się, że dziewczyna totalnie straciła dla niego głowę, choć zaczęło się od ostrej niechęci?

Nie czytałam dotąd (chyba, że liczyć Harlequiny😉 ) powieści erotycznych. Ani mi było do nich po drodze, ani mnie jakoś nie ciągnęło. Gdy dostałam propozycję recenzji tej książki, też zastanawiałam się solidnie czy na pewno mam się za to brać.

A jednak ta powieść zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Nie ze względu na sceny charakterystyczne dla tego gatunku, które trzeba przyznać, są opisane niezwykle lekko i przyjemnie. Ale ze względu na klimat zbudowany wokół Sophie i Matteo, zwłaszcza arogancję, którą mężczyzna otacza się niczym murem obronnym w chwilach, które wydają mu się groźne dla niego samego.

Całość rozgrywa się na tle polityki domów aukcyjnych, w świecie malarstwa, obrazów oryginalnych i zdolnych podróbek. Ciekawość z jaką czytałam o relacjach między ludźmi w tej branży przeplatała się ze złością na głównych bohaterów (na niego zdecydowanie częściej niż na nią!).

Po opisie na okładce wiedziałam, gdzie polecą iskry, więc od początku obserwowałam ich z zaciekawieniem i nawet błyskiem w oku, bo Matteo okazał się być inny, niż się spodziewałam. Nie chciałabym być na miejscu Sophie, ponieważ to wszystko kosztuje ją zbyt wiele, a życie jest tak piękne, że zamiast je utrudniać, mogliby z niego po prostu korzystać. Sądzę jednak, że wtedy książka nie byłaby tak emocjonująca i warta uwagi.

Pikanterii dodaje fakt, że naprawdę różowa jest tylko okładka od wewnątrz. Choć chciałoby się miłości w różu i słodkościach, coś się musi spierniczyć i to przeważnie w najmniej oczekiwanych momentach.

Jedyne, co wydało mi się zbyt szybkie, to tempo rozwoju akcji. Spodziewałam się jakiejś dłuższej, może nawet lekko nużącej ‘gry wstępnej’ i podchodów. Zamiast tego dostałam dawkę niczym z biegu na krótkim dystansie, co okazało się jednak wielkim plusem, bo powieść (pomimo objętości) po prostu się połyka- nie czyta! Trzy wieczory (bo akurat miałam dość dużo pracy) i po lekturze.

 

Książka jest naprawdę warta uwagi, a ja wreszcie trafiłam na coś z tego gatunku literatury, co z chęcią przeczytałam i tak samo chętnie sięgnę po inne tytuły z serii Barw Miłości.

Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA, a na recenzję kontynuacji tej książki zapraszam TUTAJ 🙂

PREMIERA: 15.02.2017r.

Tytuł: Barwy miłości: Zatracenie

Autor: Kathryn Taylor

Ilość stron: 368

Wydawnictwo: MUZA

Moja ocena : 10/10