Smak czystej wody- dobry start dla każdego, kto gotowanie uważa za problem
Smak czystej wody to bardzo nietypowy tytuł. Połączenie poradnika, książki kucharskiej i powieści o kobiecie, której trzustka odmówiła posłuszeństwa i wywróciła świat jej i jej męża do góry nogami.
Stereotyp w kuchni
Narratorem jest mąż chorej. Facet, który umie jeść. Gorzej z przygotowaniem tego, co ma zjeść. Teraz musi stanąć na wysokości zadania i przystosować warunki do potrzeb żony. Uczy się gotować praktycznie od zera, a każdą ze swoich wątpliwości opisuje.
Jak ja żałuję, że na tego typu książkę nie trafiłam jakieś 10 lat temu! Czytałam o dylematach bohatera, jakbym słuchała samej siebie! Ileż razy w przepisie znajdowałam coś, czego nie potrafiłam ogarnąć. A pytanie kogokolwiek kończyło się tym samym: no przecież masz tam wszystko napisane.
Upośledzeni kulinarnie
Dla kogoś, kto gotuje od dawna, to jest proste. A ja swoją pierwszą zupę machnęłam dopiero w wieku 22 lat. Serio. Zachciało mi się konkretnego smaku, którego nie mogłam nigdzie dostać w pobliskich knajpach, więc pomyślałam, że spróbuję sama to wytworzyć. Wcześniej umiałam zrobić jedynie jajecznicę, bo to musiałam, pracując w hotelu przy obsłudze śniadań. W dodatku gazu bałam się jak cholera i do dziś czuję respekt.
Dla faceta świat jest prosty. Sól to sól, cukier to cukier, płaska łyżeczka to płaska łyżeczka. Ale ile to jest TROCHĘ? ODROBINĘ? SZCZYPTA? I jak do licha stwierdzić czy ziemniaki są miękkie?
Dlatego rozumiem bohatera powieści. Znam jego dylematy z autopsji. Ja je rozwiązałam metodą prób i błędów, tak jak autor. Ktoś, kto tę książkę przeczyta, nie będzie musiał już przez to przechodzić.
Świetny styl!
Autor jest wspaniałym mówcą (tudzież pisarzem). Gdy opowiada, człowiek czyta jak zaczarowany, co rusz wybuchając śmiechem. Genialnie postrzega świat i w prostych słowach o tym pisze. Idealnie dobiera porównania, obrazowo przedstawia problemy, kreuje swój własny styl, za który go uwielbiam!
Nuuuuda
Jedyne co mi się nie podobało, to momenty znużenia. Gdy w swoich opowieściach za daleko odbiegał od głównego tematu. Niestety prawie wszystkie (poza historią o ich ślubie) wspomnienia z przeszłości czy nawiązania do pop kultury były męczącym przerywnikiem. Męczącym do tego stopnia, że po szóstym rozdziale odłożyłam książkę na całe dwa tygodnie lekko zdegustowana: gdzie podział się główny wątek? Gdzie Anna i jej choroba?
Mądre przesłanie
Autor zaprzyjaźnia czytelnika z kuchnią, do jakiej większość z nas nie jest przyzwyczajona i pokazuje jak można zmienić swoje nawyki żywieniowe, bowiem dieta trzustkowa nie jest dozwolona wyłącznie dla chorych. Każdy powinien dbać o to, co wkłada do otworu gębowego.
Pan Wlazło zaprosił do mojego domu kawę zbożową. Nie znosiłam jej jako dziecko, teraz piję zamiast rozpuszczalnej lub tej tzw. sypanej/parzonej (jak kto woli). Zamierzam również wypróbować przynajmniej część przepisów, które autor poleca.
Cholernie się bałam. W trakcie lektury nie raz odnosiłam wrażenie, że żonie autora się nie udało i będzie to książka ze smutnym zakończeniem. Jakkolwiek ta historia się nie kończy, trzeba ją przeczytać. Zwłaszcza, gdy stawia się w kuchni pierwsze kroki!
PREMIERA: 13.03.2019r.
Tytuł: Smak czystej wody
Autor: Anna J. Wlazło & Jerzy A. Wlazło
Ilość stron: 207
Wydawnictwo: HarperCollins
Kategoria: powieść obyczajowa z przepisami i poradami dla trzustkowców
Moja ocena : 4+/5
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu HarperCollins.