“Pomóżcie Monice”
Właśnie odłożyłam na półkę nowy nabytek spod pióra uwielbianej przeze mnie Jadwigi Courths- Mahler i znów się nie zawiodłam. W tej książce znalazłam to, czego szukam, gdy potrzebuję poczytać romansy. To znaczy: skrytą miłość młodej kobiety do mężczyzny (tudzież na odwrót). Są też problemy, jak to w romansach bywa najczęściej. A zakończenie? Na swój sposób zaskakujące.
Książkę przeczytałam w jedno popołudnie, nie mogłam się od niej oderwać. Najlepsze w niej jest to, że nie trzeba czekać na jakąkolwiek akcję, bo ta dzieje się już od pierwszej strony, od dialogu między dwiema bohaterkami. Tytułowa Monika jest spadkobierczynią fabryki po swoim ojcu. Rok po śmierci ojca dowiaduje się, że jej najbliższy przyjaciel z dzieciństwa, a także człowiek, który na dobre i całkowicie nieświadomie skradł jej serce, Robert, zaręczył się z kimś, kto nie jest go wart. Monika wplątuje się z tego powodu w zupełnie niepotrzebne małżeństwo z obcym jej człowiekiem, tylko po to, by ukryć prawdę o swoich uczuciach przed prawdziwym ukochanym. Monika pozornie jest dobrym materiałem na żonę dzięki swemu bogactwu, jednak pomysłowy zapis w testamencie jej ojca skutecznie utrudnia wszelkim cwaniakom wzbogacenie się kosztem dziewczyny.
Ciekawą postacią jest jędzowata, piękna narzeczona Roberta. Kusi, nęci, wie jak się koło faceta obrócić, by ten jadł jej z ręki. A mężczyzna nawet nie wie, że sprytny pająk okręca go swoją pajęczyną. Z drugiej strony, nie rozumiem, dlaczego Monika nazywała ją swoją przyjaciółką, skoro nawet jej nie lubiła. Rozumiem natomiast zachowanie Glorii, która otwarcie próbowała w każdy sobie znany sposób zranić tamtą. Rozumiem, gdyż spotkałam w swoim życiu parę takich żeńskich podłości i stwierdzam, że jedynym sposobem na pozbycie się ich jest traktowanie ich dokładnie tak samo. Ale żeby tak postąpić nie można być tak dobrotliwą i ciepłą osóbką, jaką jest Monika.
Ulubione momenty? Reakcja Roberta na informację o uczuciach przyjaciółki z dzieciństwa.Oraz to, że Monika była szczera ze swoim mężem odnośnie jej prawdziwych uczuć. Facet wiedział na czym stoi podpisując akt ślubu.
Uwielbiam też styl Pani Jadwigi, gdyż jest lekki, pozbawiony długich, nudnych opisów przyrody, akcja nie ciągnie się jak spaghetti na talerzu, a książki łyka się w jednym kęsie. Akurat dla marzycielskiej duszy, która pragnie na jedno popołudnie uciec od prozy życia w świat, jakiego akurat potrzebuje na chwilę doświadczyć.