Hormonia- Natasza Socha
Dziś będzie pierwsza z trzech książek z serii Matki czyli córki, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Pascal.
To również pierwsze moje spotkanie (jak się okazuje) z tym wydawnictwem. A efekt?
Ta powieść wbija w fotel niczym samochód wyścigowy na linii startu tuż po sygnale rozpoczynającym wyścig. Nawet nie wiesz kiedy, a już jesteś prawie w połowie książki, by biec ku zakończeniu jak sprinter na stadionie. I gdyby nie ta cholerna noc, która nadeszła nie wiem kiedy i nie wiem po co, zamknęłabym książkę przeczytaną w trzy godziny tego samego wieczoru. Poszłam spać nawet nie dlatego, że byłam zmęczona, tylko dlatego, że była to noc z niedzieli na poniedziałek, a rano musiałam wstać do pracy, wobec czego zostawiłam sobie chociaż 4 godziny snu. Poniedziałku nie zaczęłam jak zwykle od pracy. Zaczęłam go od kawy i reszty tej powieści. Chyba więcej nie trzeba tłumaczyć, jakie wrażenie na mnie zrobiła!
Ja naprawdę nie wiem jak- ale pani Natasza Socha zajrzała w kobiecą duszę, odkryła w niej wszelkie lęki, obawy i pragnienia, a następnie z punktu widzenia różnych wiekowo osób płci żeńskiej- wywlekła to wszystko na wierzch, obierając w cudownie pozytywną skórkę z niesamowitą nutą sarkazmu, humoru i realności!
Spora część cytatów, które sobie w trakcie lektury zaznaczyłam nie nadaje się do zacytowania tutaj. Z jednej prostej przyczyny: to żarty sytuacyjne, które mnie rozbawiły ogromnie, gdy czytałam powieść, ale nie będą śmieszyć Was w tej recenzji. Zapewniam jednak, że rozbawią Was równie mocno jak mnie, gdy wkomponowane w treść, staną się częścią całej układanki jaką jest Hormonia! Swoją drogą takich cytatów jest prawie tyle, ile stron w powieści 😀
Konstancja jest cudownie wkurzającą starszą panią.
„Sprawowanie kontroli nad całym światem pozwalało utrzymać go w porządku i nie dać się zaskakiwać nieprzyjemnym niespodziankom.” (str. 60)
„Jeżeli Kalina coś planowała, powinna to wcześniej skonsultować z matką.” (str. 61)
Naprawdę czuję, że Kalina ją kocha. To jej mama, wychowała jej, poświęciła dla niej niejedno, oddała jej swoje serce. Ale z drugiej strony ta kochająca mama jest jednocześnie tyranem, bo nie znam w tej chwili lepszego określenia, choć i to boli, gdy muszę tak nazwać kobietę przepełnioną miłością do swego jedynego dziecka. Prawdziwa miłość jest piękna. Miłość toksyczna jest groźna. Traktowanie 45-letniej kobiety (która sama ma dorosłą córkę) jak 10-latki jest groźne dla obu pań. A przy okazji cierpi na tym najmłodsza kobieta w rodzinie, bo jej charakter kształtuje się na podstawie obserwacji matki i babci.
„-Gdybym jej powiedziała, co planuję, tak poprowadziłaby rozmowę, że prędzej podpaliłabym samochód niż do niego wsiadła.
-Mamo masz prawie pięćdziesiąt lat i ciągle się jej boisz?” (str. 282)
Jestem przekonana, że wiele czytelniczek odnajdzie w tej historii jakąś cząstkę siebie, lub kogoś z najbliższego otoczenia. I choć w życiu realnym to nie jest już takie śmieszne (choć czasem śmiejemy się, bo cóż innego zrobić?), to ta powieść powinna dać do myślenia każdej kobiecie, która jako matka próbuje być tą starszą panią, która zgłasza porwanie własnej córki, gdy ta postanawia nagle wyjechać na zasłużony urlop ze znajomym.
PREMIERA: 25.05.2016r.
Tytuł: Hormonia
Seria: Matki czyli córki
Autor: Natasza Socha
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Pascal
Moja ocena : 11/10
Was już wkrótce zaproszę na moje spotkanie z drugą częścią tej serii, a Wydawnictwu Pascal serdecznie dziękuję za możliwość lektury!
Bardzo ciekawe książki, chętnie którąś zakupię. Pozdrawiam ciepło
Bardzo lubię takie wciągające powieści, od których nie można się oderwać 🙂 Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale jej tematyka wydaje się niezwykle ciekawa i myślę, że przy najbliższej okazji po nią sięgnę, bo niesamowicie mnie zaciekawiłaś 🙂
Gdyby nie to, że dostałam ją do recenzji, też bym o niej nie słyszała. A teraz jestem po prostu zakochana w tej pierwszej części. Co do pozostałych dwóch.. Recenzje za kilka dni 😉
Oj z pewnością odnalazła bym w tej lekturze częśc siebie… W sumie tematyka jest mi dość bliska, więc z chęcia przyjrzę się kiedyś bliżej tej lekturze.
Temat bardzo mi bliski, na pewno znalazłabym tam coś o sobie. Nauczyłam się już z tym żyć. Choć zdarza mi się wychodzić z siebie, gdy po raz kolejny jestem traktowana jak 5 latka, która potrzebuje maminej ręki podczas przechodzenia przez pasy.