“Druga szansa” Marcie Steele, a dla mnie podwójne rozczarowanie
Druga szansa czyli książka, która rozczarowała mnie i to niestety podwójnie. I tu nie chodzi o styl autorki, bo ten jest bardzo przyjemny i czyta się szybko i lekko.
Dlaczego więc jestem tak bardzo rozczarowana?
Cóż, jeśli w powieściach mogę na coś narzekać, to zdecydowanie na wątki romantyczne. Co do tych mam swoje wymagania i jeśli wątek jakiś ma być, a ja nie czuję iskier między bohaterami to jest źle. Początkowe motylki, podchody i spojrzenia kierowane na obiekt westchnień to dla mnie prawdziwa czekolada wśród słodyczy miłości. I co? I nic! A na okładce widnieje wiele obiecujący podpis: “urzekająca opowieść o miłości”.
Autorka pozbawia mnie możliwości śledzenia pierwszych nieśmiałych kroków między bohaterami! Gdy było jasne, zaraz zresztą na początku, kto wpadł Riley w oko, czekałam aż któreś z nich odezwie się pierwsze i byłam ciekawa, jak to zrobi. Aż mnie zmroziło, gdy nagle przeczytałam:
“Przez ostatnie, kilka dni napisali do siebie parę maili, potem wymienili się numerami telefonów i wysłali do siebie sporo esemesow.” (str. 70)
No jak to?? Ja tu czekam na ich pierwszy krok, a tu taka bomba?! Tak się nie robi…
Gdy doszłam do setnej strony zauważyłam, że znacznie bardziej od sercowych problemów głównej bohaterki wciąga mnie historia jej przyjaciółki, Sadie. To, co rozkręcało się w życiu tej samotnej matki wciągnęło mnie i przykuło na dłużej. Niestety jej losy nie potoczyły się w tym kierunku, w jakim miałam nadzieję i tu znów spotkało mnie mocne rozczarowanie.
Romans? NIE! Powieść obyczajowa? TAK!
Bez wątpienia najmocniejszym aspektem powieści jest wątek próby ratowania sklepu obuwniczego. Zagrywki stosowane przez nielubianą szefową, rozpaczliwe wysiłki głównych bohaterów, by utrzymać swoje życie w dotychczasowym ładzie, to wszystko przypomina trochę dobry film rodem z Hollywood. Podoba mi się totalny brak lukru, bo większość książek opowiada o tym, jak bohaterka zakłada konto w social mediach, które natychmiast robi furorę. Oj, nie. Życie realne to nie taka bajka i autorka o tym pamiętała.
Na scenę wkracza ON. Ciacho…?
Choć pierwsze wrażenie zrobił na mnie naprawdę pozytywne, to jednak w ogólnym zarysie uznałam, że po prostu nie lubię Ethana. Niby jest wart uwagi.. nie. Według mnie on jest po prostu nijaki. Dodatkowo głupota, jaka czasem od niego bije, po prostu zniechęca do tej znajomości. Fotograf, a posiada zerową zdolność obserwacji świata. Nie zdobył mojej sympatii i nawet wcale tego nie żałuję. Bardziej szkoda mi było Riley, bo co się wycierpiała to jej. A pewne przeżycia potrafią być naprawdę nieprzyjemne i nieźle dać w kość. Dla mnie to kolejna rada, by nie mieć tak miękkiego serca i awaryjnie wzmocnić jakimś solidnym betonem swoje cztery litery. W końcu podobno najlepiej uczyć się na cudzym doświadczeniu :/
Jedno mnie pociesza. Okładka jest bajeczna. Śliczna, urokliwa i naprawdę dobrze dopasowana do treści.
Jeśli podzielacie mój gust romantyczny, w tej książce niestety nie ma co szukać „tego czegoś”. Jeśli natomiast macie ochotę na powieść obyczajową o butach i komplikacjach, to z całą pewnością się nie zawiedziecie. I co tu ukrywać, kobiety kochają piękne buty, a tych tu nie zabraknie 😉
PREMIERA: 08.01.2018r.
Tytuł: Druga szansa
Autor: Marcie Steele
Ilość stron: 330
Cena okładkowa: 36,90zł
Wydawnictwo: Kobiece
Kategoria: powieść obyczajowa, romans
Moja ocena : 2,5/5
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Dla mnie wątki romantycznie niekoniecznie i nie rozpaczam, kiedy ich nie ma, wiec historia miałaby szansę mi się spodobać.
Jakiś tam wątek romantyczny w tej powieści jest. Ale totalnie nie po mojemu 😉 W takim razie faktycznie “Druga szansa” może Ci się spodobać, zwłaszcza wątek ratowania sklepu i kłopoty z social media. Zupełnie nieromantyczne, natomiast bardzo życiowe i to jest na plus 🙂