Był sobie pies- W. Bruce Cameron
‘Ten świat jest naprawdę pomerdany!’- krzyczy na mnie podtytuł nowej książki.
I gdy tak czytałam powieść, w której śledziłam życie oczami pewnego pieska, stwierdziłam, że pomerdany jest ten świat jak diabli! A pod hasłem ‘pomerdany’ nie kryje się jedynie radość czy szczęście. Choć psiaki w ten sposób okazują swoje pozytywne emocje, to nie tylko one pojawiają się w psich serduszkach.
Pewien szczeniaczek poznaje świat. Dopiero co się urodził i stara się zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Swych pierwszych lekcji życiowych zaznaje pod okiem czujnej rodzicielki. Ale potem okazuje się, że mama kocha wolność, a on całkiem nieźle znosi zamknięcie wraz z innymi towarzyszami. Coraz bardziej samodzielny nie wie, że jest coś jeszcze, czego się od swej mamy może nauczyć. A potem przenosi się do innego świata. Reinkarnacja? Jeśli zakłada ona pamięć z poprzedniego życia, to jak najbardziej. I znów szczeniaczek musi nauczyć się od nowa żyć, kto tu rządzi i czego się od niego oczekuje. Lecz gdzieś tam, w oddali, czeka na niego jego własny, mały sens życia.
Widok na świat z poziomu psa. Coś niesamowitego! Ja po prostu czułam te zapachy, bliskość ziemi i trawy. Każdy płot był wyższy ode mnie, a każda piłeczka warta wyśmienitej zabawy. I choć zabrali mnie do jakiejś miłej Pani, a potem opatulili w dziwny kołnierz, który ogromnie utrudniał funkcjonowanie, to moja ciekawość była wciąż tak samo niepokojąca.
Ledwie przyzwyczaiłam się do jednego świata, który psiak pokazywał mi swymi ślepkami, już go zmienialiśmy. Jego pierwsza śmierć nie była aż takim szokiem, bo skoro piesek nie odszedł na zawsze, tylko ja wraz z nim przemieściłam się gdzieś zupełnie indziej, a wciąż byliśmy razem, to nie było powodu do wielkiego żalu. Ale później…
Później uznałam, że jeśli ta książka nie będzie sprzedawana w pakiecie z toną chusteczek do nosa, to powinni przynajmniej umieścić taką informację na okładce. Wiecie, coś jak ostrzeżenie ‘nie piję w ciąży’ na butelkach procentowych 😉
Mniej więcej od połowy książki beczałam jak nigdy przy żadnej. Nawet ‘Moje serce należy do Ciebie’ nie wycisnęło ze mnie tyle H2O, co ten psiak. Czytałam dalej i łzy leciały mi jeszcze bardziej. Z nosem otulonym w ręcznik kąpielowy (szkoda mi było tych kilku chusteczek, którymi dysponowałam, a i tak nie był to odpowiedni zapas na tę lekturę) z trudem widziałam literki. To nie tak, że tylko cierpienie i smutek, i żal. Płakałam też ze wzruszenia, gdy radość była tak głęboka, tak silna i tak wewnętrzna, że nie dałam rady uśmiechać się aż tak szeroko. To ten specyficzny rodzaj radości, którą wyrazić można jedynie łzami szczęścia.
Czytając książkę z perspektywy pieska, na pewno trzeba zapomnieć o myśleniu typowym dla człowieka. Gdy ten uroczy futrzak robił sajgon w domu swych opiekunów, ja z przerażeniem krzyczałam do niego w myślach: nie rób tego! Przestań! Tak nie można. A potem pies przedstawiał swój punkt widzenia i zrozumiałam, że to zupełnie inny sposób myślenia. Absolutnie inne podejście. I jeśli chcę wczuć się dokładnie w pozycję czworonożnego narratora, to muszę pozwolić sobie na otwarty umysł, bo to będzie przygoda inna od każdej, jaką mogłam przeżyć przy ludzkich bohaterach książkowych 😉
Naprawdę mam szczerą nadzieję, że twórcy ekranizacji ‘Był sobie pies’ nie spartaczyli tego cuda!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu. To była naprawdę niesamowita, cudowna przygoda!
PREMIERA: 15.02.2017r.
Tytuł: „Był sobie pies”
Autor: W. Bruce Cameron
Ilość stron: 391
Wydawnictwo: KOBIECE
Moja ocena : 10/10
Boję się przeczytać. Ale niech mnie tam. Nawet łzy nad książką niosą oczyszczenie! Idę poszukać.
Warto 😉 Ja się w ogóle nie spodziewałam takiego wyciskacza łez, myślałam, że to będzie fajna książeczka, taka komedia familijna: miło, fajnie, pozytywnie, ale bez szału. Totalnie się przeliczyłam. Ale gdybym miała czytać tę książkę ponownie, zrobiłabym to bez wachania! Premiera dopiero będzie, więc trzeba jeszcze niestety poczekać, do lutego. Ale to już wkrótce 🙂 Proszę dać znać o wrażeniach po lekturze! 🙂
Ciekawa perspektywa poznania świata oczami psa. Może być interesujaca
I ja miałem sobie psa 🙂 Zapraszam na bloga o pozycjonowaniu http://blog.copywriterexpert.pl
Uwielbiam powieści tego typu, zajrzę na pewno 🙂
Takie spojrzenie na świat z perspektywy psa może być niesamowicie ciekawe:)
Jest niesamowite, tym bardziej, że autor naprawde wydaje się rozumieć, co tam pieskom w głowie siedzi 😉 Ale te łzy.. Nie dałam rady nie płakać :/ Wiem, że gdybym znów czytała tę powieść, to znów bym tak płakała.
Zmina punktu widzenia to bradzo trudne zadanie, ale czasami warto wyjść z siebie 🙂
To przez to beczenie nie mogę sie zebrać na przeczytanie tej książki, chociaż mam ochotę… Beczałam przez ostatnie dwie i to na prawdę wykańcza!
Ja się ani trochę nie spodziewałam, że będę płakać na tej książce. Może dlatego, że ja bardzo rzadko płaczę, tak naprawdę mocno, przy czytaniu. Ciężko się czyta przez łzy, ale warto sięgnąć po tę książkę <3 😉
Przeczytam pewnie za 100 lat jak każdą popularną książkę, ale co tam. Ja się strasznie szybko wzruszam i pewnie cała książka będzie mokra a pudełko chusteczek nie wystarczy jak ja się za to zabiorę… Ale czuję, że się na niej nie zawiodę :*
Również myślę, że się nie zawiedziesz 🙂 Poleciłam ją kilku znajomym i zawsze był to strzał w “10” 😉 Pozdrawiam :*