Bracia Slater: Dominic & Bronagh- L. A. Casey
Dwie części jednej serii razem. Druga jest jedynie dopełnieniem, tej pierwszej, więc uznałam, że nie ma sensu rozdzielać ich na dwa osobne wpisy.
Pojawi się też niestety spojler, ale nie sposób na to nie ponarzekać. Nie martwcie się, bo ostrzegę przed nim wcześniej, więc jak ktoś nie chce, będzie miał szansę go ominąć.
I TOM: DOMINIC
Bronagh Murphy mieszka ze starszą o dziesięć lat siostrą, która jest jednocześnie jej opiekunem prawnym po tym, jak ich rodzice zginęli w wypadku. Dziewczyna chodzi do szkoły, jako jedyna w klasie ma zawsze odrobione zadania domowe, dzięki czemu nauczyciele pozwalają jej na słuchanie muzyki w czasie lekcji. Nie przyjaźni się z nikim, bo po stracie rodziców nie chce więcej cierpieć, a w jej mniemaniu budowanie relacji z innymi zawsze prowadzi do łez.
Pewnego dnia w jej ławce siadają dwaj bracia. Choć piekielni przystojni, to jedyne uczucia, jakie są w stanie obudzić w Bronagh to złość i niechęć. Podczas gdy reszta żeńskiej części szkoły prawie mdleje na widok chłopców, dziewczyna wyraźnie ma ich gdzieś. Zwłaszcza Dominika, który nie toleruje lekceważenia swojej osoby.
To typowa powieść erotyczna, ze wszystkimi jej cechami. Jest ostro i gorąco, bywa delikatnie, ale jest też brutalnie. Jest to rewelacyjna lektura na nudne popołudnie, gdy ma się ochotę na dużo akcji i pikanterii wymieszanej z błotem i motylkami. Dziwne połączenie? Ale według mnie najlepiej oddaje klimat tej książki i tego, co działo się między bohaterami! Niestety znalazło się parę mankamentów.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to częste obraźliwe określenia, jakimi obdarzają się Niko i Bronagh. Raziły mnie od samego początku i miałam wrażenie, jakby wstawiane były na siłę. Tak, jakby żadne z nich tego nie przemyślało i zachowywało się przez to irracjonalnie. On wyzywa ją od szmat i później dziwi się, że ona nie korzysta z propozycji podwiezienia mimo kosmicznej ulewy. Serio?
Bronagh jest naiwna i głupiutka. Do tego bardzo dziecinna. Czasem zastanawiałam się, co ta dziewczyna ma w głowie, bo szare komórki jakby strajkowały akurat. Zdolność logicznego myślenia kuleje, bo gdy siostra przedstawia jej kogoś, to ja domyśliłam się od razu, że nie poznała go pięć minut wcześniej. A do bohaterki dopiero na drugi dzień dociera: ale jako to? To twój chłopak, myślałam, że właśnie go poznałaś (i od razu wpakowałaś mu się na kolana)? Padłam. Na szczęście ta głupota dziewczyny nie jest szczególnie odpychająca od powieści i raczej wywoływała u mnie śmiech i niedowierzanie niż złość i chęć odłożenia książki.
Dlatego między innymi tak bardzo przypadła mi do gustu. Ubaw na każdym kroku, przeplatany ostrą jazdą bez trzymanki. W dodatku autorka postawiła na solidne zaskakiwanie czytelnika, bo tajemnice skrywane przez braci szokowały. Rozwój sytuacji zupełnie nieprzewidywalny, a to co dzieje się pod koniec już całkowicie wbija w siedzenie. Wielki plus dla autorki za takie a nie inne rozegranie tej końcówki!
Bracia Slater są dla mnie zagadką. Nic nie jest oczywiste, a oni są tacy.. ludzcy. Bogate w wady i zalety, pełne sprzeczności postacie. Kochają całym sercem, nie radzą sobie ze złością, a jednak jest w nich coś takiego, że serce mięknie, gdy się ich bliżej pozna. Oczywiście wszyscy (bo jest więcej tej puli genów 😀 ) muskularni, przystojni, że niech ich gęś kopnie i czarujący, że sam Hercules by pozazdrościł (a przynajmniej ten grany przez Kevina Sorbo w latach 90.)
Dominic potrafi być chamem i prostakiem, zupełnie zrazić do siebie dziewczynę, by za chwilę zachować niczym książę z bajki, odpowiednio do sytuacji. To taki mięśniak, który w swoich silnych łapach będzie trzymał kotka tak delikatnie, by nie sprawić mu absolutnie żadnej krzywdy. Wydaje mi się, że ta pierwsza w jego życiu odmowa spowodowała, że jest zagubiony i nie ma pojęcia jak się zachowywać, więc brnie trochę na ślepo. Walczy, choć chciałby odwrócić się na pięcie i pójść w cholerę.
Tu miał być spojler, ale żeby nie przeczytał go ten, kto nie chce zbytnich szczegółów, umieściłam swoje narzekanie pod tym linkiem, wystarczy kliknąć 🙂 :
http://piorkonabiurko.pl/wp-content/uploads/2017/11/Spojler-do-Braci-Slater.jpg
II TOM: BRONAGH
Drugi tom jest uzupełnieniem pierwszego i bez wcześniejszej lektury Dominica straci się zbyt wiele. Ma zaledwie 160 stron i wydaje mi się, ze powstał po to, by przedstawić nam Dominica w szerszym świetle. Zostały tu odkryte te cechy jego osobowości, których w pierwszym tomie mieliśmy okazję jedynie odrobinę posmakować.
Mam też wrażenie, że tu Bronagh już zupełnie postradała zmysły. Wydaje mi się, że autorka pokazuje nam to, co w pierwszej części było tylko chwilami wspomniane, gdzieś tam się przewinęło, byśmy zaraz o tym zapomnieli. I choć tytuł wskazuje na Bronagh, to jednak Dominic zdecydowanie gra tu pierwsze skrzypce.
Ta druga część jest ciepła, spokojna i taka nietypowa. Bo po pierwszej części, w drugiej spodziewałam się takiej awantury, jakiej świat nie widział. Okazało się, ze autorka postawiła na zupełnie inny przekaz i za to należą się jej brawa, bo tego mordobicia w pierwszej części wystarczy za wszystkie następne tomy.
Drugi tom powstał, bym mogła odłożyć tę serię na półkę bez tęsknoty za bohaterami, bez tej pustki, którą zawsze czuję, gdy zbyt mocno wciągnę się w książkę. A teraz czuję taki przesyt, aż nadto i jestem w pełni zadowolona.
Podsumowując tę serię:
Uwielbiam Braci Slater! Nie spodziewałam się, że będę się przy tych książkach aż tak dobrze bawić, mimo tych rzeczy, które mnie irytowały. Połknęłam ich w jeden wieczór bez przegryzki 😀 Cieszę się ogromnie, że miałam okazję je przeczytać. Mroczny dodatek działa tylko na korzyść całości i jedyne co mi pozostaje to polecić Wam tę serię, bo ja już czekam na kolejne części (a będą, po Nowym Roku!).
PREMIERA obu części: 28.09.2017r.
Tytuł: Bracia Slater. Dominic & Bracia Slater. Bronagh
Autor: L. A. Casey
Ilość stron: Dominic: 484 & Bronagh: 159
Cena okładkowa: Dominic: 36,90zł & Bronagh: 29,90zł
Wydawnictwo: Kobiece
Kategoria: powieść erotyczna z elementami sensacji
Moja ocena : 8/10
Za możliwość przeczytania serii serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
A właśnie mnie odepchnęło od tej książki wszystko to, co Tobie się podobało 😉 ale to dobrze – o to przecież chodzi, żeby podobały nam się różne rzeczy 😉
mnie w sumie też irytowały ciagle wyzwiska i głupie zachowanie Bronagh. Btw. Śmieszne imię 😉
Pewnie, że dobrze 🙂 Jest trochę tych minusów (pewnie patrzyłaś w spojler, skoro też jesteś po lekturze), ale mnie ta seria podbiła 🙂 I nawet jesli w kolejnych tomach będą jakieś takie niedociągnięcia czy irytujące, niedojrzałe przepychanki, to i tak chcę to przeczytać 😀
Hmmmm może i ja powinnam sięgnąć po te pozycje, dostałam nawet propozycję recenzji kolejnych tomów, ale ciężko mi się zdecydować nie czytając początku – sama rozumiesz… No nic, muszę się jeszcze zastanowić – choć cieszę się, że Tobie te pozycje przypadły do gustu 🙂
Powiem Ci szczerze, że ja (znając te pierwsze tomy) wiem, że nie chciałabym czytać następnych bez tego początku. Zbyt wiele rzeczy tu się wydziało, zbyt wiele wyjaśniło… no i najprościej mówiąc, bardzo mi się te dwie części podobały 🙂 Jak będziesz miała okazję, to zacznij jednak od początku, a potem zobaczymy co w tych dalszych częściach na nas czeka 😉 Taką przynajmniej mogę Ci dać radę prosto z serca mola książkowego 😉
Nie wiedziałam że i TAKIE książki lubisz 😀 Codziennie mnie zaskakujesz. Niestety nie sięgnę po nią 😉 CO nie zmienia faktu, że piszesz bardzo, ale to BARDZO interesująco 🙂 No i zdjęcia Twoje są GENIALNE!
Dziękuję 😀 Wiesz, ja pierwszego erotyka przeczytałam dopiero w tym roku jak pamietam 😀 A był to “Barwy uczuć: Zatracenie”. Dostałam propozycję, pomyślałam: a czemu nie. Najwyżej mi się nie spodoba. A efekt był taki, że jak miesiąc temu zobaczyłam, że wychodzi kontynuacja, to pomyślałam od razu: MUSZĘ ją mieć 😀 Ta seria jest świetna, mimo mankamentów, o których wpsomniałam. I czekam na kolejne części, więc to chyba o czymś świadczy 😀 Buziaki!
Wydawało mi się, że bohaterowie są trochę starsi niż rzeczywiście są xd
W ogóle trochę śmiesznie, że drugi tom jest taki cienki
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read