Ukryte działania- M.L. Shetterly
Nie od dziś wiadomo, że w kobietach drzemie ogromna, niesamowita siła.
Udowodniły to bohaterki książki Ukryte działania, zatrudniane jako liczarki, gdy w obliczu wojny trawiącej świat w XX wieku, zabrakło do pracy męskich umysłów. Jak się okazało, te „żeńskie umysły” nie były wcale gorsze- często przewyższały kolegów po fachu (ku ich niezadowoleniu: no bo jak to: KOBIETY?! W dodatku „kolorowe”?!)
Przedstawicielki słabszej płci, które miały wpływ na rozwój technologii. One stawały na głowie, by przeżyć i pokazać swoją wartość. Były mądre, pracowite, zdeterminowane. Miały nieprzeciętne umysły, ale ograniczano je bezsensownymi ramami. Przyczyniły się do sukcesu NASA w podboju kosmosu, a autorka zadbała, by świat się o nich dowiedział. Warto wspomnieć, że Margot Lee Shetterly jest córką pierwszego czarnoskórego inżyniera NASA, wiec te problemy, o których wspomina w swej książce, są jej tym bardziej bliskie.
Autorka poświęciła wiele godzin, by zebrać materiał. Szukanie tych kobiet stało się nawet jej małą obsesją. Nie sposób znaleźć wszystkie nazwiska. A im więcej badań, wywiadów, szperania w starych dokumentach- tym więcej osób tworzących historię. Niektóre wydarzenia pozostały już jedynie w sercach tych, których bezpośrednio dotknęły oraz ich potomków. Dopiero teraz mają szansę ujrzeć światło dzienne.
Książka to istne bogactwo wiedzy o tym, jaką drogę musiała pokonać USA, by przełamać schematy i błędne przekonania. Oczywiście również o rozwoju, który umożliwił wysłanie Apollo II w kosmos. Daty, fakty historyczne i przemówienia, a nawet zacytowane fragmenty ogłoszeń w gazetach, przeplatają się ze wspomnieniami. Przyznaję, że mnie właśnie te wspomnienia najbardziej ciekawiły.
Są takie momenty, gdy wraz z bohaterką jadę do nowej pracy, żegnam się z dziećmi czy mężem. Ale jak dla mnie- jest tych momentów odrobinę za mało. Wolałabym powieść na bazie faktycznych wydarzeń, ale czasem warto sięgnąć i po taki typ literatury. Po to, by uzmysłowić sobie jaki był świat kiedyś. By przypomnieć sobie, że szacunek do drugiego człowieka jest prawdziwą wartością.
To nie jest łatwa książka, bo też i nie porusza łatwych tematów. Sam rozwój technologiczny jest niesamowity i wart zachwytu- weźmy pod uwagę komputery i smartfony. Sama pamiętam czasy, gdy dotykowy ekran był jedynie marzeniem i gadżetem, rodem z filmów fantasy. Wcześniej takim szokiem dla ludzi była możliwość budowania coraz lepszych samolotów, a później wyrwania się z objęć Ziemi, by wreszcie zobaczyć więcej… i więcej! Jednak to, co zasługuje na równie mocną uwagę, to rozwój tolerancji. Od jej braku, do stopniowego docenienia wartości drugiego człowieka- bez względu na kolor skóry czy płeć.
Na końcu wydania umieszczono cudne, czarno-białe zdjęcia udostępnione przez bliskich bohaterek, a także NASA. Choć filmowa okładka jest urocza, bije z niej siła kobiet, o których książka opowiada, to może wprowadzić w błąd jeśli chodzi o gatunek literacki. Mi bardziej kojarzy się z typową powieścią, jaką zdecydowanie nie jest. Natomiast ogromnie żałuję, że przegapiłam film, gdy w grudniu 2016r. był wyświetlany w kinach.
Ukryte działania przypadnie do gustu komuś głodnemu wiedzy, ciekawemu historii oraz chętnemu, by dowiedzieć się czegoś więcej, niż z lekcji w szkole. Historii, którą warto poznać, tym bardziej, że dla nas wcale nie jest jeszcze tak odległa!
PREMIERA: 22.02.2017r.
Tytuł: Ukryte działania
Autor: Margot Lee Shetterly
Ilość stron: 460
Wydawnictwo: HarperCollins
Moja ocena : 7/10
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.
Super artykuł 🙂
Uwielbiam czytać książki, a Twój blog jest skarbicą wiedzy. Moim ulubionym gatunkiem jest kryminał jednak czasem mam ochotę sięgnąć po coś innego i wtedy nie bardzo wiem co… Dzięki Twoim recenzjom to powinno się zmienić 🙂
Pozdrawiam!
Z gatunku kryminału znajdziesz u mnie jedynie “Colorado Kid” S. Knga. Poza tym daleko mi do tego typu powieści 😉 Ale jeśli szukasz czegokolwiek innego: śmiało, rozgość się 🙂
Ach, przypomniałaś mi te czasy kiedy te smartfony nie były w takim zasięgu jak dziś. Ba pamiętam nawet czasy kiedy to ludzie chodzili z komórkami-cegłami. Wielkie, toporne, nieporęczne a jednak znak prestiżu a dziś powód politowania 🙂 Co do smartfonów to aż głupio pomyśleć, że kiedyś nie chciałem ich mieć. Po prostu dotykowy gadżet mnie denerwował, nie potrafiłem się obsługiwać a dziś smartfon służy mi do zarządzania czasem, tworzenia notatek, archiwizowania dokumentów a nawet kupowania biletów czy wyciągania gotówki z bankomatu nie mówiąc o prowadzeniu kalendarza czy przechowywaniu kart lojalnościowych 🙂 Wybacz, trochę mało wyszło komentarza o książce ale tak jakoś nostalgicznie się zrobiło 🙂
Ja też długo nie mogłam sie do smartfonu przekonać. A gdy wreszcie uległam- przepadłam 😀 Nic nie szkodzi, własnie to jest piękne w tej ksiażce, że każdego na swój sposób może zaprosić w powrót do przeszłości, by przypomnieć sobie pewne niuanse 🙂 Czasem tęsknię do czasów zanim pojawiły się komputery- ale tylko czasami 😀