Maciej Dutko: Targuj się! Zen negocjacji

http://republikawiedzy.pl/pl/p/Maciej-Dutko-Targuj-sie-Zen-negocjacji/22945531
http://republikawiedzy.pl/pl/p/Maciej-Dutko-Targuj-sie-Zen-negocjacji/22945531

Sklep, z którego ostatnio korzystam przy wyborze książek ma jedną zaletę: jeszcze nie wzięłam stamtąd nic, co dla mnie byłoby beznadziejne. Również i tym razem się nie zawiodłam.

Apetyt na ten tytuł miałam już od około dwóch miesięcy. Żałuję tylko, że dopiero teraz zrealizowałam smak. Co więcej: żal mi, że książka nie powstała już dużo wcześniej.

Drogi Autorze, szkoda, że nie napisałeś jej jakieś dwadzieścia lat temu. Byłabym teraz naprawdę bogata nie tylko w wiedzę, ale i w doświadczenie. A teraz jedynie jestem bogata w wiedzę, której w książce tyle, ile soli w morzu. A skoro nawet nasz Bałtyk jest nieźle zasolony (jak ktoś nie wierzy niech spróbuje trochę łyknąć, picia większych ilości zdecydowanie nie polecam), więc domyślasz się Drogi Czytelniku, jak bardzo napełniłam swoje szare komórki nowymi umiejętnościami. Choć na razie tylko w teorii.

A w zasadzie to nie tylko w teorii. W trakcie podróży przez karty książki zdarzyło mi się stwierdzić, że podobna sytuacja i w  moim życiu miała miejsce i nie myśląc, że może być to jakaś technika negocjacyjna stosowałam ją z lubością.

Zwróciłabym uwagę na książkę nawet gdybym nie przeczytała tytułu, bo niesamowicie spodobała mi się okładka. Skojarzyła mi się z pudełkiem. Nie wiem dlaczego, może kolorystyka, a może sam wzorek tak działa na moją wyobraźnię, że patrząc na zdjęcie okładki w Internecie kojarzyłam ją z dużym, miłym pudełkiem. Cudownie urocze 🙂 !

Pomimo szczerego zachwytu jakim teraz obdarzam to dzieło, po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron byłam dziwnie niespokojna. Spodziewałam się, ze autor będzie po myślniku wymieniał każdą z technik negocjacyjnych już od pierwszych stron książki, a tymczasem nic takiego nie miało miejsca. W pewnym momencie czytania zatrzymałam się na chwilę. Obejrzałam jeszcze raz cała książkę, łącznie z okładką i spisem treści i oniemiałam. Od pierwszych stron książki do mojej głowy były przemycane wszelkie tajniki od najprostszych i najmniejszych do tych najtrudniejszych i największych, stosowane całe życie przez autora. Tylko trzeba dobrze czytać. Nie wystarczy książkę przeczytać. Trzeba ją czytać. Autentycznie czytać. I myśleć- czytając.

Dopiero w drugiej połowie autor rozkręca się już bez żadnych ukrytych trików i lecąc po całości mówi wprost co robić, co mówić i jak to robić. Podchodzi to już pod takie podsumowanie tego, o czym mówił wcześniej, a jednak mówi o czymś zupełnie nowym i wciąż czegoś nas uczy. To takie chodzenie do szkoły, tylko, że intensywna nauka trwa aż do oficjalnego zakończenia szkoły (czy naprawdę wszyscy uczniowie w czerwcu, na dwa, trzy tygodnie przed końcem już mają w szczerym poważaniu lekcje i naukę 😀 ?)

Zastanawiałam się nad polecaniem tej książki osobom, z którymi pracuję na co dzień. Ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Pod tym względem obawiam się okazać potwornie samolubna- na stopie zawodowej. Przyjaciołom- polecam! Ze szczerego serca. A swojego egzemplarza nie oddam- nawet za cenę najukochańszych słodyczy (wtajemniczeni wiedzą) 🙂