Dana Perino- Dobre wieści
Tym razem w moje ręce trafiła książka autobiograficzna. Zbiór wspomnień kobiety, która za oceanem odegrała niezwykłą rolę rzecznika prasowego Białego Domu. Wciąż istnieje w świecie mediów, pracując obecnie jako dziennikarka kanału Fox News, oraz współprowadząca program „The Five”.
Wstęp. Zamiast wyjaśnień: ‘dlaczego napisałam taką książkę’, znajdujemy tu historię, która mogłaby być początkiem dobrej powieści sensacyjnej. Mało kto może się pochwalić porządnym siniakiem na pół twarzy zdobytym w trakcie służby dla ważnej osobistości. Dana oberwała… statywem mikrofonu prosto w kość policzkową. Jak potoczyło się to zdarzenie i jakie miało skutki uboczne?
Wraz z bohaterką przenosimy się do jej rodzinnych stron. Początku jej istnienia, rodziców, a nawet pradziadków. Przemierzamy drzewo genealogiczne całej rodziny. Zdecydowanie ciekawe zwłaszcza dla fanów historii Ameryki (którą sama się dość mocno jeszcze na studiach interesowałam). Przechodzimy przez cały okres dorastania kobiety, studiów i drogi, jaką szła, by dojść na wyznaczony szczyt.
Wraz z sympatyczną blondynką wspominamy poznanie jej męża, chwilowe szaleństwo przeprowadzki do Anglii. Później, już po służbie dla Prezydenta, dalszy rozwój kariery. Kochacie czworonogi? Dana opowiada o swoim pupilu, który niestety opuścił ją jakiś czas temu, oraz jego następcy. Uwielbia go cała Ameryka. A przynajmniej ta część, która ogląda telewizję!
Ostatnie rozdziały autorka poświęciła na zbiór swoich przemyśleń, a także dobre rady, jakie dorosły po przejściach może dać młodemu na początku ‘dorosłości’.
Cała książka jest pełna anegdot z życia kobiety, historyjek z których można wyciągać własne wnioski. Choć podręcznik porad zaczyna się gdzieś pod koniec (tak oficjalnie), to czytając ‘między wierszami’, wiele można się od niej nauczyć z całej książki. Każda opowieść jest swoistym kierunkowskazem, jak można pokierować swoim życiem. Albo jak nim nie kierować..
Choć książka jest mocno kobieca, uważam, że nie tylko kobiety powinny być odbiorcami. Pomyślałam też o pesymistach, którym przyda się powiew optymizmu, a także o młodych, którym marzy się konkretna kariera, ale nie bardzo wiedzą, jak się zabrać za realizację. Osoby, które nie mają pojęcia co chcą w życiu robić właśnie dzięki “Dobrym wieściom” mają szansę na zarysowanie ścieżki swojego dalszego życia.
Do samej publikacji mam dwie uwagi. Zdecydowanie brak mi w niej zdjęć. Opowieści autorki są tak barwne i pełne szczegółów, że wyobraźnia ma tu małe pole do popisu. Jednak czytamy o osobach, które wciąż żyją gdzieś tam na drugiej półkuli i uważam, że zdjęcia z życia kobiety dodałyby tej książce jeszcze więcej uroku. Może nawet realności, bo momentami jej życie wydaje się być bajką. Takim amerykańskim snem. W jednej chwili patrzymy na nią jak na Kopciuszka, którego znalazła dobra wróżka, a po chwili biegniemy przez treść, by dowiedzieć się, jak bohaterka wybrnęła z nieprzyjemnego incydentu.
Druga sprawa to tytuł. Z jednej strony „And the good news is…” (oryginalny tytuł) dla osoby znającej język angielski będzie świetnym nawiązaniem do życia zawodowego i pasji kobiety. Z drugiej strony polski odpowiednik już na samym wstępie oddaje otoczkę i charakter Dany Perino, która cały czas w mojej głowie tkwi jako osoba ogromnie pozytywna, uśmiechnięta i potrafiąca sobie poradzić z każdą sytuacją w życiu.
Właśnie to mi się podoba: klimat książki. W każdym zdaniu czuć optymizm autorki, jej radość z życia i zaradność. Nawet, gdy wszystko się wali i jest do bani, ona sobie radzi. Gdy trzeba, stanie na głowie, albo skorzysta ze wsparcia kogoś z otoczenia, kto zauważy jej nastrój.
Wspomnienia sprawiają wrażenie delikatnego chaosu. Jednak taki bałagan jest tylko pozorny. Dana Perino ułożyła sobie konkretną wizję, jak jej książka ma wyglądać i według mnie, w pełni zrealizowała swój plan.
Wbrew pozorom, część o pracy dla Białego Domu jest tylko małym wycinkiem jej życia. Sądziłam, że cała książka będzie się z niego składała. W większości na pewno można odczuć pasję, jaką darzy swojego byłego szefa. Kocha Prezydenta, któremu miała okazję służyć i nie kryje tego. Wie, że opinie o nim były podzielone i miał też mnóstwo przeciwników. A jednak w tej książce mamy okazję popatrzeć oczami osoby, która miała o tym człowieku jak najlepsze zdanie. Jego wizerunek zdecydowanie różni się od tego, którego pamiętam z telewizji (gdy ją jeszcze oglądałam).
Ciekawostką jest przebieg ceremonii przekazania prezydentury. Jakie istnieją związane z tym obyczaje w Białym Domu? Co było dla Prezydenta Busha na tyle istotne, by zrobić jeszcze przed oddaniem stanowiska? Chwila dość prywatna, a jednak Dana Perino również w niej uczestniczyła i była istotną częścią.
„Dobre wieści” (albo „And the good news is…” w oryginalnym tytule, który również bardzo mi się podoba) jest książką napisaną przez inteligentną kobietę. Mądrą i doświadczoną, a jednak pełną radości życia i czerpania z niego pełnymi garściami. Popełniała w swoim życiu błędy. Wyciągała z nich wnioski, analizowała. Teraz poprawia to, co może. Na przykład zdrowie, które zaniedbała w najgorętszych momentach kariery. Sama przyznaje, że gdyby mogła cofnąć czas, w toku całego oddania pracy bardziej zwróciłaby uwagę na potrzeby swojego organizmu. Ale tego zrobić nie może. Dlatego ostrzega innych, by nie popełniali jej błędów.
Od Dany Perino dowiemy się jak mówić to, co się myśli. Wyrażać własne zdanie, nie obrażając nikogo. Osoby zaczynające karierę zawodową dowiedzą się, jak dążyć do upragnionego celu. Jak budować relacje, by później wykorzystać znajomości. Dana Perino nic nie zostawia przypadkowi. Dzięki niej uwierzycie, że wszystko jest możliwe i każda praca jest osiągalna.
Trzeba tylko wykonać odpowiednie kroki. Jakie? Gorąco zapraszam do lektury książki, z której ja wypisałam sobie wiele mądrych sentencji!
Na koniec jeszcze mój ulubiony cytat. Tym razem w formie zdjęcia. Zdanie podkreślone wywołało uśmiech na mojej twarzy i choć uważam, że każdy szczebel drabiny jest taki sam, to jednak widok z górnych szczebli jest zdecydowanie ładniejszy! (Nie jestem potworem- podkreślenia dokonałam ołówkiem.)
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Tym razem wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa.
Miałam okazję nabyć tę książkę, ale jakoś nie poraziła mnie, średnio leżą mi takie luźne historie zebrane w jednej książce, a wydaje mi się, że właśnie tak by to wyglądało ;/
To prawda, że takie luźne historie, przemyślenia czy autobiografie nie każdemu przypadną do gustu. Dlatego jest tyle gatunków literackich, że mamy w czym wybierać i każdy znajdzie coś dla siebie:) Ja się akurat cieszę, że zdecydowałam na “Dobre wieści”, bo jestem na takim etapie życia, że znalazłam w niej istotne dla mnie elementy.
Ale, ale! Jeśli szukasz czegoś innego, co byś powiedziała na powieść? Z wątkiem tragicznym? Dziś będę pisać recenzję, bo właśnie skończyłam czytać, więc zapraszam tu później:) Pozdrawiam!