Mamy jeszcze czas- Michael Zadoorian
Mamy jeszcze czas to sentymentalna podróż po Stanach słynną Drogą 66, w jaką zabiera nas para staruszków dotkniętych przez czas i życie.
Z bagażem doświadczeń, głową pełną wspomnień, które w umyśle mężczyzny powoli przykrywa gęsta mgła Alzheimera. Jego żona sprawniejsza psychicznie, lecz powoli umierająca z powodu nieuleczalnej choroby, jest narratorem.
Motyw drogi to nie tylko podróżowanie po Ameryce. Para staruszków przedstawiona w powieści skutecznie podróżuje również przez swoje minione życie. Przeróżne miejsca przywołują odpowiednie wspomnienia, kobieta zastanawia się też tym, co razem przeżyli i jaka była wartość tych chwil.
Zupełnie inną sprawą jest czas, który przemija między kolejnymi wakacjami. Pędzi co tchu. Dni zlewają się w miesiące, lata, dziesięciolecia. (str. 43)
Z pewnością przy tej lekturze czytelnik może odpocząć. Bez pośpiechu, zupełnie jak ta para bohaterów, wędrująca swoim tempem i w poczuciu, że czas to najcenniejsza waluta, a jeśli zostało go tak niewiele, to naprawdę nie ma już nic do stracenia.
Książka daje możliwość spojrzenia na świat oczami starszych ludzi, którzy swoje już przeżyli. Nie marnują szansy, by mieć coś jeszcze dla siebie, korzystają z każdej chwili, nawet jeśli jest ulotna. W tle majaczą problemy zdrowotne i choć autor chce w delikatny sposób nakreślić obraz trudu życia u boku osoby z zanikającą pamięcią, to jest to zaledwie jeden z elementów całości. To nie na nim skupia się cała historia, ale bez niego byłaby to zupełnie inna opowieść, z innym przesłaniem.
Wyleciało mi z głowy, że już nie mogę pytać go o zdanie, bo jeśli akurat jest w opornym nastroju, to zacznie się kłócić, czy woda jest mokra. Musze pamiętać, co zalecali lekarze: nie zadawaj mu pytań, tylko wydawaj polecenia. (str. 43)
Najgorsze w tej powieści jest dawanie Czytelnikowi powodu do przemyślenia własnego życia. Chcąc nie chcąc, robimy to razem z Ellą.
Od starszych ludzi często wymaga się życiowych mądrości. I tu znajdziemy ich cała masę. Oczami Elli zobaczymy daną sytuację, a następnie kobieta wysunie taki wniosek, że ja się śmieję. Albo mam łzy w oczach. Chwilami też jestem przerażona tym, jak prawdziwe są jej spostrzeżenia, choć na co dzień się o tym nie myśli. Jednak odkładam książkę i zdaję sobie sprawę z tego, ile właściwie mam lat.
Dodatkowym plusem jest brak nudy. W momencie, gdy zaczyna się niebezpieczna monotonia, autor wprowadza jakąś akcję. I tak praktycznie przez całą książkę. Nie są to sytuacje naciągane, ale naturalne, ciekawe i pchają czytelnika do przodu: co będzie dalej?
Książka skłania do przemyśleń, cieszy obrazami odległych (dla nas) miejsc, które warto by było odwiedzić. W dodatku pozwala mi przy sobie odpocząć w taki niesamowity sposób. Spokojnie i bez nerwów. A na końcu pozostaje smutek i pustka po skończonej lekturze. A także myśl: czy zakończenie, które wybrał autor jest na pewno odpowiednie? Z pewnością takiego się nie spodziewałam!
A jednak jest to opowieść o życiu, najprawdziwszym życiu z jego smutkami i radościami. Zaskakująca do samego końca.
PREMIERA: 22.02.2018r.
Tytuł: Mamy jeszcze czas
Autor: Michael Zadoorian
Ilość stron: 255
Cena okładkowa: 37,99zł
Wydawnictwo: HarperCollins
Kategoria: powieść obyczajowa
Moja ocena : 5/5
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu HarperCollins.
Brzmi bardzo w moim stylu 😉
To musi być strasznie sentymentalna książka. Uwielbiam takie. Pamiętam, że podobny klimat znalazłam w “Tato” Whartona.
Jeśli lubisz sentymentalne powieści, to zdecydowanie powinnaś sięgnąć po tę 😉
Chyba nie czytałam jeszcze nic w podobnym klimacie, spróbuje sie wybrać w tę podróż z bohaterami ksiażki