Książka, dzięki której zaczęłam czytać… ROMANSE
Gdy usłyszałam o tym przedsięwzięciu wiedziałam, że z mojej przeszłości tylko dwie kategorie wchodzą w grę.
Nie będę tym wpisem zachęcać nikogo do sięgnięcia po Verne czy Nienackiego. Ale jako nastolatka zakochałam się w czymś jeszcze i ta miłość trwa do dziś. Każdy, kto mnie zna wie, że pływam na białym obłoczku wciągnięta w historię, w której zaczyna iskrzyć między bohaterami. Wniebowzięta obserwuję ich miłosne podchody.
W każdym gatunku pojawiają się jakieś wątki romantyczne, ale ja chcę skupić się konkretnie na tych, które całe pisane są z myślą o amorkach.
Gdy słyszycie słowo romans, pewnie większości z Was automatycznie przychodzi na myśl również słowo: harlequin. A to nie do końca tak. Czytam je, to i mogę się wypowiedzieć 😀 Ba! Mam ich całą półkę (i od niedawna nawet zbieram). Wiem, że przeważnie dialogi są w nich płytkie, akcja sflaczała, a bohaterowie zachowują się jak potłuczeni 😀 A kolekcjonuję je od jakiegoś czasu chyba właśnie na przekór wszystkim, bo nawet moja mama ma sceptyczne podejście (delikatnie powiedziane…) do tego typu literatury 😀
A ja w tym klimacie romansów postanowiłam zapoznać Was z jego bardzo ciekawym podgatunkiem: ROMANS HISTORYCZNY i polecić coś, od czego zaczęła się moja przygoda z nimi.
W dzieciństwie miałam w pokoju regał z książkami. Wszystkie te książki należały do mojej mamy, a ja namiętnie biegałam do miejscowej biblioteki. Ale gdy byłam już wystarczająco duża, by pomyśleć o myszkowaniu w maminej toaletce (która z nas nie podbierała kochanej rodzicielce szminek czy biżuterii?), zaczęłam interesować się tymi maminymi książkami. Pamiętam, że jedna z nich pochłonęła mnie do tego stopnia, że przeczytałam ją kilkanaście razy! Ta książka należała do serii Nie chowaj tej książki przed żoną! I tak kupi sobie nową!, którą wypuściło jedno z moich ulubionych wydawnictw (DaCapo).
OSZUSTKA– O CZYM TO?
Tu przytaczam opis z okładki: Clayton Armstron, amerykański farmer, zleca porwanie swojej angielskiej ukochanej, Bianki, która zwleka z przyjazdem do Stanów, pogardzając niskim pochodzeniem narzeczonego. W ręce porywaczy wpada jednak nie Bianka, lecz jej służąca, Nicole- piękna francuska arystokratka, która po rewolucji musiała opuścić swój kraj. Nikt nie słucha jej wyjaśnień i na statku odbywa się ślub per procura. Kiedy pomyłka wychodzi na jaw, rozpętuje się istna wojna, zwłaszcza że w Ameryce pojawia się Bianka, by upomnieć się o swoje prawa do narzeczonego i jego plantacji.
CO MI SIĘ W TEJ KSIAŻCE TAK PODOBAŁO?
Cóż, niewątpliwie iskry w powietrzu. To, co się działo między bohaterami, intrygi i tajemnice schowane gdzieś w głębi serca. Moje nastoletnie serduszko z napięciem śledziło rozwój sytuacji, zachwycało się żartami wplecionymi gdzieś w tę ciężką sytuację i bało się, gdy nadszedł punkt kulminacyjny.
Poza tym pamiętajmy, to była jakaś końcówka XX wieku, a Ameryka dla mnie była niczym kraina z baśni. Uczyłam się o niej w szkole, wiedziałam jaka jest najwyższa góra w tym kraju, jaka najdłuższa rzeka i skąd się tam wzięli Purytanie. Ale żeby tak wkraść się w życie tamtejszych mieszkańców? Móc na chwilę się tam przenieść? Poczuć tamten klimat i zrozumieć zwyczajnych ludzi? Oszustka mi to umożliwiła. Mogłam przez chwilę pomieszkać w Stanach, popatrzeć na świat oczami Nicole czy Claya i zapomnieć o swojej szarej codzienności, bo w książkach bohaterowie jakoś zawsze przeżywali takie niesamowite przygody, których trudno doświadczyć w realnym życiu.
DLACZEGO ROMANSE HISTORYCZNE?
Bo łączą dwie cechy. Przenoszą nas kilkaset lat wstecz. Pomagają poznać historię ludzi z innej strony niż podręczniki szkolne czy książki naukowe. Co czuły kobiety, które musiały dopasować się do etykiety, choć serce krzyczało co innego? Jak postrzegano wtedy świat? Jaki wpływ na życie ludzi miała (jak w przypadku tej książki) rewolucja francuska? A oprócz tych ciekawostek, możecie doświadczyć tzw. motylków w brzuchu.
Długoletnie związki często wpadają w rutynę. Ludzie żyją ze sobą, ale tak naprawdę ogarnia ich wir przyzwyczajeń i zapominają dlaczego na początku było tak zajebiście i dlaczego ich dwie osobne drogi połączyły się w jedną, wspólną. A gdy kobieta przeczyta romans i wczuje się w klimat powieści, przeżywa wraz z bohaterami te pierwsze iskry i wzajemne przyciąganie. I nagle przypomina sobie, że tak właśnie było na początku w jej własnym związku. Te motylki znów wracają na chwilkę. A potem uświadamia sobie, że przecież można się o nie znów postarać!
Z drugiej strony, dzięki tym książkom niektóre kobiety mają szansę doświadczyć emocji, jakich nie dane im było w ich własnym życiu. Osoby po przejściach, niespełnione uczuciowo mogą znaleźć namiastkę takiego spełnienia.
Ja wiem, że nie każda z nas tego potrzebuje. Wiem też, że wiele z nas jest szczęśliwych w swoich związkach. Ale czy wszystkie?
Jest to też szansa dla zabieganych, zapracowanych kobiet na chwilkę wytchnienia. Coś lekkiego do poczytania, gdy głowa pęka od nadmiaru problemów i myśli czy spraw do załatwienia?
Oszustka jest napisana przyjemnym i chwilami żartobliwym językiem. Dzieje się wiele i nie jest to chaotyczne latanie z kwiatka na kwiatek, tylko dobrze przemyślany rozwój sytuacji. Historia bohaterów wpleciona w czasy rewolucji francuskiej w 1794 roku pokazuje emocje jakie towarzyszyły przemianom gospodarczym i politycznym, a ciekawi szczegółów dowiecie się np. jak wtedy powinien być przygotowany statek do długiej, międzykontynentalnej podróży.
Pozytywne charaktery postawione przeciwko tym złym, a kto jest kim okaże się dopiero później. I wcale nie jest to takie oczywiste. Intrygi, oszustwa i podłość. Przyjaźń, dobroć i tęsknota za rodziną czy rodzinnym krajem. Przy tym lekkość pióra autorki. To wszystko czyni tę lekturę naprawdę dobrym pomysłem na pierwszą przygodę z romansem historycznym.
To jak? Jakie macie jeszcze obiekcje? Wiem, że nie jest to gatunek dla każdego. Ale zanim powiecie stanowcze: NIE, chociaż spróbujcie. Wtedy będziecie wiedzieli przynajmniej, dlaczego na pewno nie jest to gatunek dla Was ?
DATA WYDANIA: 1993r. (data przybliżona)
Tytuł: Oszustka
Autor: Jude Deveraux
Ilość stron: 383
Wydawnictwo: DaCapo
Moja ocena: 11/10
P.S. Na FB istnieje grupa, która zrzesza miłośniczki romansów historycznych. Oczywiście do niej należę i serdecznie zapraszam Was!
Akcja „Książka, dzięki której zacząłem czytać” to projekt mający na celu wyłonienie najlepszych książek z każdego gatunku literackiego. Każdy bloger biorący udział w Akcji przedstawia jedną książkę, która jego zdaniem jest najlepszą pozycją, od której warto zacząć przygodę z danym gatunkiem.
Dziękuje za udział w akcji!;) fajnie, że podzielias się książka, która mysle nie wiele osob zna 🙂
Książka nie należy do najnowszych, ale nazwisko autorki powinny znać fanki romansów historycznych 🙂 Ta akcja mi przypomniała, jak bardzo lubię Jude Deveraux. Dzięki za zaproszenie do udziału 🙂
Również bardzo spodobałam się ta ksiażka, i między nimi przez nią nawiązałam bliską znajmość z panią Deveraux i innymi romansami Da Capo.
Tak, Da Capo wydawało świetne książki, zwłaszcza z tej serii. Naprawdę szkoda, że już go nie ma. Pozdrawiam i dziekuję za wizytę tutaj 🙂