Marie Kondo- Tokimeki

W moim domu jeszcze tydzień temu mieszkała pewna dziewczyna. Szafa pełna ubrań, a moja bohaterka codziennie rano stawała przed tą szafą i myślała: ‘Znowu nie mam się w co ubrać!’

Pewnego dnia listonosz przyniósł magiczną książkę. I dziewczyna zniknęła. Zmieniła się w kobietkę, której poranne ubieranie zajmuje dosłownie chwilę, a jedyne nad czym się zastanawia, to czy jest chłodniej i czas na sweter, czy można zaryzykować lżejszą bluzkę.

Nie lubisz poradników? Nie dziwię się. Niektóre są do siebie podobne, cierpią na syndrom lania wody nie wiadrami, a cysternami i trudno w tej dżungli znaleźć dla siebie coś wartościowego. A mimo to uwielbiam poradniki. W mojej biblioteczce jest osobna półka na ten typ literatury. Ale selekcja zawsze była brutalna. Zatrzymuję tylko te tytuły, które faktycznie mi w życiu pomogły lub pomagają.

A jak przebiegła selekcja ‘Tokimeki’?

Tokimeki to słowo pochodzące z języka japońskiego i tłumaczone: to, co daje radość. Taka właśnie jest filozofia autorki. Jej książka to dokładna instrukcja, jak krok po kroku zmienić swój dom w miejsce wymarzone. Podzielona jest na przejrzyste rozdziały, każdy ma też swój podrozdział, poświęcony osobnemu zagadnieniu. Pełna jest rysunków, które mają zobrazować, o co dokładnie Marie Kondo chodzi, a pastelowy fiolet na okładce przyjaźnie zaprasza do lektury.

Niesamowicie istotna jest kolejność, w jakiej należy sprzątać nie tylko poszczególne rzeczy ale i pomieszczenia. Autorka dużo uczy i jeszcze więcej tłumaczy. Wyjaśnia, argumentuje, pokazuje. Nie potrzeba dużo kreatywności od ucznia, a jednak w miarę kolejnych lekcji masz ochotę dać od siebie swemu otoczeniu coraz więcej.

Testowałam tę książkę w moich ‘czterech ścianach’. Miałam pokój, z którego w ciągu dwóch lat udało mi się zrobić absolutną graciarnię, totalny bałagan i miejsce, do którego nie miałam ochoty wchodzić. A gdy nie miałam pomysłu, co zrobić z jakimś pudłem pełnym nowych gratów, wiadomo, gdzie lądował…

porownanie-1

Zgodnie z nauką Marie Kondo najpierw ubrania. W efekcie końcowym, jakimś cudem zostały mi trzy półki ubrań + 1 szafa wiszących, a na korytarzu 6 zapakowanych kartonów. Za część z nich dostałam w lumpeksie 200zł. Te, które do sprzedaży się nie nadawały, oddałam do warsztatu samochodowego na szmatki. Spodobała mi się też wskazówka autorki, by kartony obłożyć materiałem i trzymać w nich przedmioty z poszczególnych kategorii. Jeszcze nie wszystkie obłożyłam (jak widać na zdjęciu), ale na pewno to zrobię. Nie wiem jak inni, ale ja uważam to za świetny pomysł! Lumpeks przyjął również torebki, które za sprawą i pomocą poradnika postanowiłam pożegnać.

W połowie pracy jej ilość zaczęła mnie dołować. Cztery dni i dwa kryzysy. Wyszłam z tego pokoju. Wróciłam po trzech godzinach. Przez ten czas znów czytałam poradnik. Słowa Pani Kondo podziałały kojąco.

Nie ze wszystkim w tym poradniku się zgadzam i wciąż czeka kuchnia oraz łazienka. Ciężko będzie przestawić się na sposób myślenia autorki w tych pomieszczeniach, tym bardziej, że czytałam poszczególne rozdziały i wiem, co mnie czeka. Będę musiała przeorganizować szuflady, naczynia i sposób ich trzymania. Ale chcę spróbować.

Nauczyłam się wyrzucać. Zwłaszcza to, co trzymałam od lat, a nigdy nie używałam. Ciężko jest się pozbyć pewnych przedmiotów. Poradnik dokładnie omawia ten problem. Osobny rozdział poświęcony rzeczom sentymentalnym świadczy o popularności tego zjawiska. Pamiętaj, że pozytywna energia musi gdzieś przepływać. Jeśli tamujesz jej drogę śmieciami i zupełnie niepotrzebnymi przedmiotami, to nic dziwnego, że w Twoim życiu jest bałagan i brak harmonii. Wchodząc do pokoju musisz widzieć rzeczy, które lubisz/kochasz.

Chyba nigdy nie czułam takiej radości z korzystania z własnej garderoby jak obecnie Nigdy więcej nie dopuszczę do przeładowania szaf. Nawet nie wiedziałam, że mam z tym problem, dopóki go nie zlikwidowałam… Większość ludzi, którzy taki problem mają, chyba nie zdają sobie nawet z niego sprawy. Znajoma stylistka, Lena Zielińska stwierdziła, że dla niej najważniejszą życiową wartością jest wolność i obdarowywanie nią ludzi jest Leny życiową misją. Taką wolność niosą właśnie porządki. Ja znam dwa sposoby: oddać się w ręce takiej specjalistki, lub iść dokładnie za wskazówkami ‚Tokimeki’.

porownanie-2

Pewnie, że to wszystko zajmuje w cholerę czasu i sił. Bałagan robi się szybciej i prościej. Ale czy na pewno łatwiej i przyjemniej?

Największe odkrycie minionego tygodnia? Uwielbiam pokój, który przeszedł rewolucję. Tam robię codzienne brzuszki. W tym pokoju czasem siadam w fotelu i czytam. Tam też się obecnie ubieram, podczas gdy wcześniej brałam rzeczy i uciekałam w popłochu do innego pomieszczenia!

Mój sposób myślenia, patrzenia na wszystkie rzeczy, układanie ich czy segregowanie, to stanęło na głowie. Ubrania układam teraz na półkach pionowo. Początkowo nie wierzyłam, że to dobry sposób. Efekt? Jeszcze nigdy nie korzystałam z mojej garderoby z taką wygoda i przyjemnością!

Nowy sposób wciąż wymaga ode mnie wprawy i ćwiczeń, bo na razie jest to wszystko koślawe 😀

Trzeba tu być gotowym na wielką zmianę. Schować całą dotychczasową wiedzę o sprzątaniu do kieszeni i szeroko otworzyć się na nowości. Efektem będzie czysty, zdrowy dom pełen radości.

Jak się domyślasz, „Tokimeki” na pewno trafi na moją półkę z poradnikami. Rozgadałam się 😛 Ale temat warty jest uwagi!

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA.

PREMIERA: 26.10.2016r.

Tytuł: “Tokimeki czyli to, co daje radość”

Autor: Marie Kondo

Ilość stron: 301

Wydawnictwo: MUZA

Moja ocena : 11/10